sobota, 25 czerwca 2011

Akcja warszawskich studentów przeciwko "Gazecie Wyborczej"

Studenci zrzeszeni w Niezależnym Stronnictwie Akademickim kontynuują podjętą 26 maja br. oddolną kampanię informacyjną, wyrażającą sprzeciw wobec manipulacji, których od wielu lat na swoich łamach dopuszcza się „Gazeta Wyborcza”.

Niezależne Stronnictwo Akademickie, zrzeszające patriotycznie ukierunkowanych studentów z kilku warszawskich uczelni, zainicjowało swoją kampanię przed miesiącem, organizując w centrum Warszawy krótki happening. Kilkunastu studentów z NSA wyposażonych w tematyczne transparenty, rozdało na tzw. „patelni” przed stacją metra Centrum pokaźną liczbę ulotek zachęcających do porzucenia lektury „GW”. Akcja spotkała się z przychylnymi opiniami; wspomniała o niej również część mediów.

Na swoim profilu Facebook studenci z NSA w notce podsumowującej akcję z 26 maja zapewnili, że nie jest to koniec działań w tej sprawie. Słowa dotrzymali - w ostatnich tygodniach ulotki znalazły pod kilkoma większymi uczelniami w Warszawie, trafiając do rąk uczęszczających na nie studentów.

Czy warto sponsorować tytuł, który po śmierci JPII lansował hasło „nie płakałem po papieżu”, w artykule „Patriotyzm jest jak rasizm” atakuje wartości patriotyczne i pamięć o przodkach, którzy przelali krew za Ojczyznę? (...) - czytamy na ulotce NSA.

W kontekście opisywanej akcji warto zaznaczyć, że „Gazeta Wyborcza” w swoich publikacjach często powołuje się na rzekome zdanie anonimowej zbiorowości studenckiej, nie dostarczając jednak konkretnych danych odnośnie personaliów rozmówcy. A co na temat „GW” mają do przekazania sami studenci? Odpowiedzią na to pytanie niech będzie poniższe wideo zrealizowane przez Niezależne Stronnictwo Akademickie, dokumentujące część przeprowadzanych akcji informacyjnych.



poniedziałek, 13 czerwca 2011

Warszawa: Wspólny opór dla promocji zboczeń

Dnia 11 czerwca kilka minut po godzinie 11 główną arterią warszawskiej dzielnicy Ursynów przeszła manifestacja sprzymierzonych sił nacjonalistycznych i patriotycznych. 

Pochód wystartował z okolicy stacji metra Ursynów, by następnie zająć całą szerokość Al. Komisji Edukacji Narodowej. Manifestujący, których można szacować na nieco ponad 200 osób, skoncentrowali się na sprzeciwie wobec coraz bardziej postępującej natarczywej ekspansji lobby homoseksualnego w kulturę, edukację, życie publiczne i polityczne, przy jednoczesnej marginalizacji faktycznych problemów w świadomości społeczeństwa (jak chociażby skala polskiego ubóstwa). Ostatnim dowodem postępującej agitacji obok tradycyjnych „parad równości”, które cyklicznie blokują w upalne dni stolicę, było wywieszenie tęczowej flagi na maszcie przy Urzędzie Dzielnicy Ursynów jako „uznanie” dla dewiantów seksualnych ze strony burmistrza Piotra Guziała. Warto nadmienić, iż hańbiąca flaga powisiała niecałe dwa dni, chociaż i tak o owe dwa dni za długo. Dzisiejsza manifestacja pokazała skalę irytacji mieszkańców Ursynowa wobec tego prywatnego i odosobnionego gestu.

Protestujący domagali się ustąpienia z urzędu Guziała, przypominali również, że Polska nie jest pogrążoną w moralnej dekadencji Holandią, bądź skandowali hasła promujące zgodny z naturą model rodziny. Przemarsz z tytułowym hasłem na ustach co i raz zbierał aprobatę od mieszkańców Ursynowa (dzielnicy liczącej prawie 150 tysięcy osób). Klaskali oni z balkonów, kilku nawet przyjaźnie machało do nas flagami narodowymi.

Kulminacyjnym punktem był końcowy aspekt, czyli protest pod Urzędem Dzielnicy Ursynów, pod którym zgodnie z oczekiwaniami nie zastaliśmy piastującego nieudolnie swą funkcję urzędnika. Niektórzy z Polaków w myśl zasady „by żyło się lepiej” zmuszeni są pracować w sobotę, ale powyższe obciążenia nie dotyczą polskiej administracji. Po rozwiązaniu publicznego wystąpienia, co nastąpiło po godzinie 12 prawie w komplecie udaliśmy się na Marsz Tradycji i Kultury zorganizowany wspólnymi siłami przez MW, Prawicę RP i ONR.



Marsz Tradycji i Kultury ruszył z okolic stacji metra Politechnika, idąc głównymi ulicami Warszawy. Demonstracja ta zgromadziła ponad 500 osób nie tylko ze środowisk narodowych, czy prawicowych, lecz także „zwykłych” mieszkańców Warszawy, którzy nie godzą się na publiczne propagowanie haseł świadczących o upadku wszelkich wartości. Pochód zakończył się pod Sejmem RP, gdzie czekali już działacze Narodowego Odrodzenia Polski, na zorganizowanej przez nich pikiecie promującej wartości rodzinne. I właśnie w tym miejscu wszystkie trzy demonstracje (AN i ZU, ONR i MW, NOP) połączyły się w jedną, wspólną akcję sprzeciwu dla homoseksualnej propagandy.

Niestety, podobnie jak miało to miejsce w poprzednich latach, po jakimś czasie demonstracja NOP została szczelnie otoczona przez policję, która postanowiła nie wypuszczać uczestników poza jej obręb. Powodem miały być petardy i świece dymne, które kilkakrotnie poleciały w stronę gromadzących się nieopodal Sejmu pederastów, jednak o fakcie, iż była to jedynie wymówka wie chyba każdy, kto choć raz brał udział w protestach dla tzw. „parad równości”. Wszyscy uczestnicy, którym nie udało się wydostać z kordonu byli zmuszeni czekać nawet do godziny 17 (pikieta NOP oficjalnie skończyła się po 15:00), aż policjanci raczyli ich spisać i wypuścić. W związku z tym prezes Narodowego Odrodzenia Polski, Adam Gmurczyk, zapowiedział żłożenie pozwu zbiorowego przeciwko działaniom policji, która bezprawnie przetrzymywała uczestników kontrdemonstracji.



niedziela, 12 czerwca 2011

Wysoka wygrana ruchu na zakończenie sezonu.

O takim zakończeniu sezonu marzyli kibice Ruchu Radzionków. Gospodarze, który tej wiosny nie rozpieszczali własnych fanów, strzelając na swoim stadionie tylko dwa gole i przegrywając trzy ostatnie mecz, rozbili pewne awansu do Ekstraklasy i walczące o zwycięstwo w rozgrywkach pierwszej ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Wynik 3:0, choć goście momentami byli na boisku stroną przeważającą, mógł być wyższy. Gospodarze wykorzystali jednak tylko trzy z nadarzających się okazji. W 24 minucie po koronkowej akcji Dawid Jarka odegrał do nadbiegającego Vladimíra Baláta, który nie dał szans Zajacowi. Asystent przy pierwszym golu był autorem dwóch pozostałych bramek, tym samym strzelając swoje pierwsze gole wiosną, i wreszcie wyprzedzając w klasyfikacji najlepszych strzelców drużyny grającego tu tylko wiosną Marka Sukera. Najpierw w 29 minucie, na raty, z bliska wepchnął piłkę do bramki po wrzutce Michała Maka, a po przerwie, pewnie wykonał w 62 rzut karny, podyktowany na faul na Miłoszu Przybeckim.
Przy stanie 0:0 blisko gola z rzutu wolnego był Kamil Szymura. Goście, często strzelający, nie zagrażali przesadnie bramce pierwszoligowego debiutanta, Piotra Adamka, któremu widomo straty gola zajrzało w oczy poważnie dopiero w 41 minucie. Przed strzałem Patejuka bramkarza Ruchu uratował jednak słupek, a potem już on sam popisał się znakomitą interwencją broniąc dobitkę Łatki.

Po zmianie stron dążący do wyrównania goście dawali nadziawać się na kontry. W ten sposób radzionkowianie wywalczyli rzut karny, i po takich akcjach znakomite sytuacje marnowali Michał Mak, dwukrtonie Przybecki, którzy stawali oko w oko z Zajacem. Bramkarz z Bielska-Białej potwierdził swoją klasę broniąc fantastycznie uderzenie Piotra Rockiego lobem i bombę z dystansu Baláta. A fatalnie z bliska spudłował też Adrian Świątek, nie trafiając głową w piłkę.
Wicelider ligi też miał swoje szanse, ale Adamek nie dał się pokonać zachowując zimną krew przeciwko Chmielowi, Malinowskiemu czy Patejukowi. A gdy nawet ten ostatni przerzucił piłkę nad młodych golkiperem, ta spadała obok słupka.

Ruch Radzionków dzięki temu zwycięstwu zakończył sezon na dziewiątej pozycji, otwierającej tzw. górną połowę tabeli. To najwyższe miejsce sposór wszystkich beniaminków.

Warto wspomnieć, że pomimo zakazu stadionowego wprowadzonego w całej Polsce, dzięki uprzejmości kibiców Ruchu, na mecz weszła grupa kibiców Podbeskidzia.
Kibice skutecznie udowadniają, że pomimo licznych represji i zakazów w naszym kraju nadal można pojechać za swoją ukochaną drużyną na wyjazd do innego miasta.


środa, 25 maja 2011

Znów problemy z Cyganami w Limanowej.

Jak podaje portal limanowa.in, wczoraj po godzinie osiemnastej w Limanowej doszło do kolejnego starcia Cyganów z Polakami. Miejscowi Cyganie z kijami oraz kamieniami w rękach zaatakowali pięciu Polaków przy ul. Wąskiej, skąd starcia przeniosły się następnie na Kopernika i Bulwary.

Cyganie zaprzestali rzucania kamieniami w wycofujących się Polaków kiedy zauważyli, że są nagrywani przez jednego z lokalnych dziennikarzy. Na filmie udostępnionym przez limanowa.in widać, jak agresywni Cyganie zaprzestają rzucania kamieniami, po czym swą złość usiłują przenieść na filmującego ich dziennikarza. Do niczego poważnego nie doszło, choć operator kamery został kilkakrotnie opluty.

Jak wynika z rozmowy z Polakami, do których dotarł portal limanowa.in, kilka godzin przed opisanym zajściem grupa Cyganów dotkliwie pobiła młodą Polkę. Jej znajomi przyjechali na ulicę Wąską i tam doszło do bójki z uzbrojonymi w pałki i kamienie Cyganami. Gdy dziennikarze z limanowa.in kończyli już rozmowę z pięcioma Polakami na miejsce przyjechała policja, która wylegitymowała ich i zabrała na komisariat. Jakiś czas później zatrzymano również trzech Cyganów.

To nie pierwszy raz gdy Cyganie atakują Polaków w tej miejscowości. Rok temu doszło do podobnego przypadku gdy jedna z cygańskich rodzin poszczuła psem ciężarną kobietę.

Poniżej przedstawiamy opisywane zajścia zarejestrowane przez dziennikarza lokalnego portalu. Film zawiera słowa niecenzuralne.


poniedziałek, 23 maja 2011

Polacy są najbardziej inwigilowanym narodem w UE

Naczelna Rada Adwokacka podczas ostatniej konferencji prasowej w oparciu o zebrane przez siebie dokumenty dotyczące działania służb ogłosiła, iż Polak jest najbardziej inwigilowanym obywatelem Unii Europejskiej.

NRA przygotowała raport na temat skali inwigilacji i przechowywania danych telekomunikacyjnych. Zdaniem Rady, państwowe służby, które nie są kontrolowane przez sądy czy prokuraturę (chodzi między innymi o ABW i CBŚ), nadużywają prawa i nie liczą się z ochroną prywatności obywateli.

Niepokój przedstawicieli NRA budzi fakt, że gromadzenie danych dotyczy dosłownie wszystkich osób, nawet zobowiązanych do przestrzegania tajemnicy zawodowej: lekarzy, adwokatów, radców prawnych, notariuszy czy dziennikarzy. Ponadto polski katalog spraw, w których można sięgnąć po dane obywateli nie posiada jakichkolwiek regulacji - w przeciwieńswie do pozostałych krajów UE, gdzie wprowadzenie dyrektyw miało na celu ściganie tylko najpoważniejszych przestępstw.

Według raportu Komisji Europejskiej Polska wdrożyła unijną dyrektywę przechowywania danych w sposób bardzo restrykcyjny. Wybrano najdłuższy możliwy okres przechowywania danych; w naszym kraju są to dwa lata, w większości krajów UE - pół roku.

Naczelna Rada Adwokacka postuluje pilną reformę tych przepisów, gdyż uważa je za niezgodne z konstytucją i europejskimi standardami ochrony praw człowieka. Adwokaci chcą skrócenia czasu przechowywania danych do sześciu miesięcy, ograniczenia kręgu służb uprawnionych do dostępu do danych, a także zmniejszenia katalogu przypadków, w których mogą być wykorzystywane dane retencyjne. Jak mówił mecenas Mikołaj Pietrzak z NRA, katalog ten mógłby obejmować terroryzm, zabójstwa, zorganizowaną przestępczość czy handel narkotykami na dużą skalę.

Oprócz tego NRA chce też publikowania co roku pełnych danych statystycznych przez policję i służby specjalne co do ilości informacji telekomunikacyjnych uzyskanych przez daną służbę i celów, dla których były zbierane. Obowiązek przedstawiania takich jawnych statystyk Sejmowi i Senatowi nałożyła na Prokuratora Generalnego nowelizacja Kodeksu postępowania karnego uchwalana w styczniu tego roku. Adwokaci z NRA twierdzą jednak, że jest on niewystarczający.



na podstawie: PAP

niedziela, 22 maja 2011

Znów przegrana.

Trwa zła passa Ruchu Radzionków. W spotkaniu z Dolcanem Ząbki wszystko zdawało się sprzyjać żótło-czarnym, którzy jednak nie wykorzystali gry w przewadze jednego zawodnika przez ponad siedemdziesiąt pięć minut meczu, mało tego, pozwolili sobie strzelić właśnie w tym okresie gola, który przesądził o zwycięstwie dramtycznie broniącego się przed spadkiem rywala.

Gra Ruchu, choć nie przynosiła początkowo sytuacji strzeleckich, mogła się podobać. Dłużni nie pozostawali też goście, próbujący nękać radzionkowian wysokim pressingiem. I choć to oni pierwsi zaatakowali - Łukasz Skorupski sparował płaskie uderzenie Świerblewskiego - kwestią czasu wydawało kiedy uda zadać się cios gospodarzom.
Udało się w 15 minucie Zapaśnik źle opanował podaną przez partnera piłkę, w efekcie dając ją sobie odebrać Michałowi Makowi. Napastnik Ruchu popędził z okolic linii środkowej boiska sam na bramkę, by zostać powalonym tuż przed polem karnym. Nie było wątliwości - to musiała być czerwona kartka.
Mający o jednego zawodnika mniej piłkarze Dolcanu cofnęli się więc do głębokiej obrony, zmuszając Ruch do ataków pozycyjnych. A to nie jest najsilniejsza broń "Cidrów".
Strzały Jána Beliančina i mijały bramkę, dobrych okazji nie wykorzystali Tomasz Foszmańczyk, Mateusz Mak czy przede wszystkim Tomasz Rzepka, który będąc tuż przed bramką przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Goście mięli jednak w swoim składzie szybkiego Świerblewskiego. Pierwsza kontra w wykonaniu tego piłkarza zakończyła się paradą Skorupskiego, ale druga, w 29 minucie, była już skuteczna. W tyle został Marcin Kowalski, a skrzydłowy z Ząbek z bliska, mimo ofiarnej intwerwencji Beliančina, mógł wepchnąć piłkę do siatki.

I to niżej notowani goście po spotkaniu odtańczyć mogli taniec radości, prolongując swoje szanse na utrzymanie. Radzionkowienie dla pełnego spokoju tych gwarantujących podtrzymanie statusu pierwszoligowca punktów poszukać będą musiieli w kolejnych, bardzo trudnych meczach.

W trakcie meczu, kibice na trybunach rozwinęli antyrządowy transparent odnoszący się do zamykania stadionów. Kibicom transparent chciała odebrać ochrona i przedstawiciel PZPN'u doszło do kłótni i przepychanki pomiędzy fanatykami ruchu a służbami porządkowymi. Dopiero po groźbie przerwania meczu kibice schowali transparent.
Znowu mamy przykład łamania prawa o wolności słowa, gdy kibice nie mogą na stadionie prezentować swoich poglądów.


środa, 18 maja 2011

Działanie policji rodem z PRL. Gdzie ta wolność słowa ?

Białostocka policja zatrzymała kilkudziesięciu kibiców Jagiellonii. 

Do zatrzymań doszło po tym, jak kibice Jagi zaczęli podczas protestu skandować hasła przeciwko Donaldowi Tuskowi. Krzyczeli, podobnie jak kibice w całej Polsce, „Donald, matole, twój rząd obalą kibole” oraz „Precz z komuną”.

Kibice protestowali przed Urzędem Wojewódzkim po ogłoszeniu decyzji o zamknięciu części stadionu miejskiego w Białymstoku. 



Zastanawia fakt czy policja dostała odgórne polecenie by zatrzymywać kibiców którzy wznoszą okrzyki antyrządowe i sprzeciwiają się niesprawiedliwemu zamykaniu stadionów w całej Polsce.
Działania policji jak i rządu Donalda Tuska przypominają raczej komunizm niż demokratyczne państwo prawa.